Carla Ortuño Güendell
Jest w połowie Hiszpanką i w połowie Kostarykanką. Mieszkała już w 12 różnych krajach i uwielbia małe, ekscentryczne kultury. To wyjątkowe doświadczenie nauczyło ją, że bez względu na to, skąd pochodzimy, wszyscy mamy podobne aspiracje i obowiązki w życiu. Dążymy do szczęścia, miłości i dobrego zdrowia. Naszym głównym obowiązkiem jest szanować siebie, innych i dbać o naszą planetę.
Swoją ścieżkę zawodową koncentruje na rozwoju i pomocy humanitarnej – zdobywając doświadczenie z trzech kontynentów w różnych obszarach: zdrowia, edukacji, praw człowieka, środowiska i infrastruktury. Studiowała tłumaczenia i stosunki międzynarodowe. Z przyjemnością uczy się i naucza języków. Mówi biegle po hiszpańsku, angielsku, francusku i chińsku, a obecnie uczy się polskiego.
Carla jest międzykulturową komunikatorką i lingwistką, której pasją jest znajdowanie rozwiązań, które przynoszą nam szczęście, miłość i równowagę w życiu. Uwielbia być aktywna, uprawia sport, a także kroczy własną ścieżką w kierunku zero waste i minimalistycznego stylu życia.
Na całym świecie owady są podstawą zdrowego systemu ekologicznego. Ponad trzy czwarte światowych upraw zależy od zapylenia! Jesteśmy więc dłużni tym małym stworzeniom dużo szacunku i ochrony. Niestety wydaje się, że robimy coś zupełnie odwrotnego…
Owady są czymś więcej niż irytującymi stworzeniami, które niszczą pikniki. W rzeczywistości zapewniają one większość jedzenia, które przynosisz na pikniki. Zamiast się ich pozbywać, powinniśmy im podziękować i dowiedzieć się o nich nieco więcej.
Aby uprawiać rośliny i zagwarantować produkcję nasion, ważne jest zapylanie, czyli przeniesienie pyłku z męskich części kwiatu do żeńskich części kwiatu tego samego gatunku. Zapylacze i zapylane rośliny utrzymują nasz świat, przypominając, jak tajemniczo piękna może być natura.
Za przykład weźmy pszczoły – najpopularniejsze zapylacze. Pyłek przykleja się do ich owłosionych nóg i ciał, przenosząc go w ten sposób do innych roślin. W zamian rośliny nagradzają je słodkim nektarem.
W przeciwieństwie do pszczół motyle nie przenoszą pyłku na całym ciele. Pyłek przylega wyłącznie do ich nóg. Motyle widzą czerwony kolor i zazwyczaj wybierają rozchylone już kwiaty do codziennego spożycia nektaru.
Ptaki, jaszczurki i ssaki również odgrywają w zapylaniu swoją rolę. Nietoperz (mowa o gatunku odkrytym w Ekwadorze w 2005 r.) przechowuje w okolicach swojej klatki piersiowej 9-centrymetrowy język, który jest ponad półtora razy dłuższy od jego ciała. Języka używa do zapylania określonego rodzaju rośliny.
Podczas gdy większość zapylaczy przyciąga słodkie i owocowe zapachy roślin, niektóre gatunki much wolą raczej te śmierdzące, np. Rafflesia arnoldii, gatunek największego kwiatu na świecie. Ma zapach rozkładającego się mięsa, który przyciąga niektóre muchy – najważniejsze zapylacze upraw rolnych.
Stworzenia i rośliny wokół nas są pełne niespodzianek, które utrzymują i upiększają Ziemię.
Pszczoły miodne
Według FAO ponad trzy czwarte światowych upraw zależy od zapylania owadów. To dużo. Większość z nich przeznaczanych jest na ogórki, pomidory, bakłażany, orzechy, bawełnę i lucernę (uprawianą w celu karmienia zwierząt gospodarskich).
Mówi się, że pszczoły są odpowiedzialne za jeden na trzy kęsy spożywanego przez nas jedzenia. A pszczoły miodne oprócz zapylania roślin i dostarczania nam pożywienia produkują również złocisty miód.
Wiosną i latem pszczoły objadają się nektarem kwiatów. W okresie zimowym jednak zapasy nektaru drastycznie się kurczą, dlatego pszczoły decydują się na przechowywanie go. Nektar, który zjada pszczoła, trafia do żołądka, gdzie odpowiednią pracę wykonują enzymy. Pszczoła następnie wraca do swojego ula i pluje nektarem do aparatu gębowego innej pszczoły. Druga pszczoła wypluwa zaś gotowy miód i przechowuje go w komórce plastra miodu. Owady wachlują komórkę, aby uczynić ją grubszą i uszczelnić do wykorzystania w przyszłości. Cały proces została więc pięknie zaprojektowany!
Popyt i konsumpcja miodu rośnie z roku na rok. Ludzie na całym świecie wybierają więcej naturalnych produktów, a firmy dodają więcej miodu do swoich produktów. Ale w miarę jak popyt rośnie, produkcja wydaje się spadać.
Pszczoły umierają i znikają w rekordowej liczbie z powodu stresu spowodowanego przez pasożyty, środki owadobójcze i monokultury rolno-biznesowe, które zamieniają łąki w hektary upraw bez nektaru dla pszczół. To zjawisko, zwane zaburzeniem wygasających kolonii, ma miejsce, gdy większość pszczół robotniczych znika, pozostawiając za sobą swoją królową i mnóstwo jedzenia.
Podobne zjawiska występują na całym świecie z różnymi gatunkami owadów. I to my jesteśmy winni, ponieważ wciąż niszczymy ich siedliska.
Zagrożenie
Flora i fauna mają fundamentalne znaczenie dla naszego środowiska i egzystencji. Dzisiejsze główne problemy środowiskowe są ze sobą powiązane. Wiemy, co robimy źle, a mimo to nie podejmujemy żadnych drastycznych środków w celu rozwiązania tych problemów. Spójrzmy na poniższy wykres:
71% powierzchni Ziemi jest pokryta oceanami, a pozostałe 29% to ziemia. Jednak tylko 71% tej ziemi uważa się za możliwe do wykorzystania. Połowa tych gruntów jest wykorzystywana do celów rolniczych, z czego 50% na zwierzęta gospodarskie (mięso), jako grunty do wypasu albo grunty do uprawy paszy dla zwierząt.
Obszary wykorzystywane w rolnictwie uprzemysłowionym (77% na produkcję mięsa) są niebezpieczne dla owadów. Niszczymy ich siedliska i zabieramy źródło pożywienia. Nie zdajemy sobie sprawy, że są one naszym głównym źródłem produkcji żywności. To bardzo proste: kiedy pozbywamy się naturalnych zielonych siedlisk w niekontrolowany sposób, liczba owadów i zapylanie spada, a my nie jesteśmy w stanie zaspokoić globalnego popytu na żywność.
Monokultury, nadmierne nawożenie i stosowanie pestycydów w rolnictwie to główne przyczyny wyginięcia owadów. Ponadto nadmierna urbanizacja, słaba edukacja i brak odpowiednich środków powodują, że owadom jest trudniej znaleźć pożywienie i siedliska. Zgodnie z raportem Insect Atlas spada populacja aż 41% wszystkich gatunków owadów, a jedna trzecia jest zagrożona wyginięciem.
Rozwiązania przed nami
Obecnie na całym świecie podejmowane są wysiłki w celu znalezienia sposobów na przeciwdziałanie tym zjawiskom. W Niemczech agentka mieszkaniowa zasugerowała innowacyjny pomysł: umieszczenie terenów zielonych między blokami mieszkalnymi i przekształcenie ich w kwitnący raj. Owady potrzebują tych miejsc, ponieważ na obszarach zurbanizowanych ich siedliska są zwykle niszczone.
W Wielkiej Brytanii jednym z pionierów „intensyfikacji ekologicznej” jest Marek Nowakowski. Jego koncepcja ma zachęcać rolników do sadzenia traw, dzikich ziół i kwiatów wokół uprawianych przez nich ziem. Stworzy to nie tylko więcej przestrzeni dla owadów do życia, ale także przyniesie korzyści zapylaniu upraw.
We Francji stowarzyszenie współpracuje z rolnikami, aby dowiedzieć się, jak ograniczyć stosowanie pestycydów w ich uprawach. Eksperci zachęcają rolników do stosowania mniejszej ilości chemikaliów od tej sugerowanej przez producentów na etykietach. Dzięki temu rolnikom udało się ograniczyć stosowanie pestycydów o 15-20%.
My jako jednostki możemy również pomóc: uczyć się, szanować i chronić siedliska przyrodnicze. Możemy również wybrać odpowiednie rośliny do sadzenia w naszych ogrodach, ponieważ nie wszystkie rośliny przyciągają owady, a my zwykle decydujemy się na te mniej czasochłonne.
Te magiczne, brzęczące owady dostarczają nam ulubione owoce i warzywa, pyszny miód i piękne, kwieciste ogrody. Potrzebują schronienia przed światem zewnętrznym, a my możemy im je dać. Wszystko jest w naszych rękach.
a do tego pestycydy ,opryski które zabijają wszelkie latacze muchy motyle pszczoły osy a bez nich ,nie damy rady żyć funkcjonować ,dlatego trzeba tu i teraz zakazać oprysków ,wielkie firmy jak monsanti mają gigantyczny zysk na sprzedaży swoich pestycydów ale trzeba wprowadzić ustawy które pozwolą nam dbać o owady bez nich nie będzie jedzenia i ludzkość nie przetrwa
uwielbiam miód i nie wyobrażam sobie życia ,wiosny bez owadów ,może nie zawsze są fajne bo bywają uprzykrzające życie ale jednak więcej wnoszą dla środowiska niż my ludzie
od czasów kiedy ,mój dziadek miał swoje 10 h ziemi , kiedy uprawiał je własnymi rękoma ,pieląc każdy chwast ,wybierając z ziemi każdy kamień ,zbierając stonkę z ziemniaków w, rolnictwie wiele się zmieniło ,niestety na gorsze ,kiedyś ziemie dzieliło się na 4 części i zawsze jedna część miała czas odpocząć podczas gdy z innych zbierało się plony …. inne czasy inna kultura upraw …i szacunek do ziemi która dawała nam jeść