Danuta Pilarska
Jestem rolniczką. To od zawsze podkreślałam, podkreślam i podkreślać będę. Jako rolniczce bliskie są mi szelskie sprawy wsi i polskiego rolnictwa. Dotyczą one nie tylko modyfikacji genetycznych, które są coraz większym zagrożeniem dla mieszkańców naszego kraju… Jako społecznik zabieram głos w wielu innych sprawach, a moje wypowiedzi częstokroć goszczą w mediach.
Danuta Pilarska
Gospodarstwo rolne
Prowadzę gospodarstwo rolne wraz z mężem od 1978 roku w Retkowie w gminie Szubin. A od 1996 roku metodą ekologiczną, certyfikowane. Jestem rodzinnie związana z wsią i rolnictwem. Z zawodu jestem technikiem rolnikiem, wyszłam za mąż za rolnika. A moja miłość do ekologii rozpoczęła się, jak wiele rzeczy w naszym życiu – przez przypadek. Myślę, że było to po prostu szczęśliwe zrzędzenie losu.
W 1985 roku pojechałam do siostry – do Niemiec. Zawiozłam jej różne niezbędne rzeczy. Na miejscu okazało się, że bliski znajomy był niedysponowany i nie mógł stawić się następnego dnia do pracy w gospodarstwie ekologicznym. Postanowiłam pomóc, w końcu praca na roli była moją codziennością. Potrafiłam prowadzić traktor, obsługiwałam maszyny i wiedziałam, jak uprawiać ziemię. Gdy rano właściciel farmy o imieniu Martin zobaczył mnie, jako zastępstwo za kolegę, to nie był zadowolony. Dotychczas pracowali u niego tylko mężczyźni.
Ale, gdy zobaczył mnie w akcji, to przekonał się do mojej osoby. Zastępstwo trwało zaledwie kilka dni. Gdy kolega wrócił do pracy, Martin zaczął dopytywać, czy ja też mogłabym u niego pracować. I tak też się stało. Dwa razy do roku jeździłam do Niemiec. Pracę połączyłam z obserwacją i nauką. Do dziś pamiętam zapach tamtego pora, a czyściłam go czasem po 10 godzin w zimnej wodzie w strumyku. To był listopad, temperatura 3 stopnie. Przyszła wtedy do mnie pierwsza refleksja – mimo wielogodzinnego wysiłku w trudnych warunkach – nie rozchorowałam się. Pomyślałam wtedy, że to zasługa pora ekologicznego.
Po powrocie do Polski, zajęłam się więc uprawą warzyw ekologicznych z głębokim wewnętrznym przekonaniem, że wybrałam właściwą drogę. Wtedy o ekologii mało kto w Polsce mówił. Byłam zdana sama na siebie. Okazało się, że ta decyzja zaważyła na całym moim życiu. To ekologia prowadzi mnie przez życie.
Gdy przekształcałam uprawy z konwencjonalnych na ekologiczne, to początki nie były łatwe, chwasty, nierównomierne wschody, ale cierpliwość opłaciła się. Po czterech latach rośliny były już silne bez nawozu i środków ochrony roślin. Zaczęłam stosować płodozmian – dana roślina raz na 5 lat minimum. Mam też szczęście, że moje pola leżą w otoczeniu łąk, więc owady dziko żyjące powodują, że szkodniki mają mniejsze szanse rozprzestrzeniania się. Uprawiam też rośliny, które nawzajem się nie lubią. A to na polu oznacza dobre plony. Moje gospodarstwo zmieniło się całkowicie na dalsze lata.
Dziś, wraz z mężem, synem i synową, prowadzimy dwa gospodarstwa ekologiczne – razem około 200 ha, a ekologia pozwala nam na zdrowe i godne życie. Ciągle staram się być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami i działać na rzecz polskiego rolnictwa ekologicznego. Ekologią zajmuję się od ponad trzydzieści pięć lat. Nie niszczę środowiska, nie kupuję nawozów i oprysków, nie jem przemysłowego jedzenia.
Ze śmiechem mówię, że moje życie jest żebrackie, ale odżywiam się jak król. Żyję naturalnie i w zgodzie z naturą, a jem bardzo ekologicznie. Właściwie to nie muszę chodzić do sklepu, bo wszystko mam w zasięgu ręki, na polu i w zagrodzie. Poza tym, piję ekologiczną kawę i herbatę, jem upieczony przez siebie chleb orkiszowy. Bycie eko przekłada się na moją kuchnię. Bardzo dużo jemy kiszonych ogórków i kiszoną kapustę. Jestem przekonana, że bakterie kwasu mlekowego są źródłem naszego zdrowia i odporności.
Uważam, że jeśli kochamy ziemię, traktujemy ją z szacunkiem i uczciwie, to ona się nam odwdzięcza. Bo człowiek zdradę może wybaczyć, ale ziemia nie, i w żaden sposób nie powinna być niszczona. Ja bez roli nie potrafię żyć. Lubię też dzielić się z innymi moją wiedzą i doświadczeniem. Przyznaję jednak ze smutkiem że nadal jest wiele osób, które nie są do tego przekonane, że ekologiczne produkty są cenniejsze niż witaminy i lekarstwa kupowane w aptece. Musimy zacząć dbać o środowisko, myśleć o zrównoważonym rolnictwie i grać bardziej w zielone, bo dalsze stosowanie środków ochrony roślin – TO WYROK!